Jako, że trwa obecnie Ramadan, postanowiłam napisać kilka słów o tym, jak żyje się w Dubaju w czasie tego świętego miesiąca Islamu.
Może na początek – jak muzułmanie obchodzą Ramadan? Jest to
miesiąc refleksji i wyrzeczeń, solidaryzowania się i dzielenia z ubogimi i
pokrzywdzonymi. W praktyce wygląda to tak, że wyznawcy Allaha powstrzymują się
od jedzenia i picia od świtu aż po zmierzch, aby wieczorem ucztować do późnych
godzin nocnych w rodzinnym gronie (posiłek ten nazywa się Iftar - taka Wigilia
trwająca przez okrągły miesiąc). Z kolei przed wschodem słońca spożywa się,
najczęściej też w rodzinnym gronie – Suhoor (przypada on na ok. 4 rano). Poza
poszczeniem i ucztowaniem podczas Ramadanu muzułmanie poświęcają zwykle więcej
czasu na autorefleksję i modlitwę oraz łożą datki na przeróżne cele
charytatywne.
A jak to wygląda z perspektywy nie-muzułmanów? Muszę
przyznać, że Ramadan w dosyć znaczącym stopniu wpływa na różne aspekty życia
codziennego w Dubaju. Urzędy i instytucje mają inne godziny pracy, wszystko
działa na jakby wolniejszych obrotach. Jako, że nie wkłada się do ust niczego
od świtu do zmierzchu (nawet wody, papierosów czy też gumy do żucia), oczekuje
się, że i przyjezdni też nie będą tego robić w miejscach publicznych. Jest to
nie tylko kwestia dobrego wychowania, ale wręcz nakaz prawa, a za złamanie tej
zasady możemy zostać ukarani karą grzywny. W niektórych miejscach można
spożywać jedzenie i picie za specjalnymi ekranami zapewniającymi dyskrecję.
Zazwyczaj wypełnione po brzegi restauracje świecą za dnia pustkami |
Dyskretna ekspozycja w sklepie z czekoladkami;) |
W czasie Ramadanu powinno też się zwracać szczególną uwagę
na skromny ubiór, niewiele dzieje się jeśli chodzi o życie nocne, ze względu na
zakaz puszczania głośno muzyki i obostrzoną politykę antyalkoholową.
Ogólnie większość expats nie może doczekać się końca ze
względu na to, że niewiele w mieście się dzieje. Mnie wydaje się całkiem ciekawy
ten czas, postanowiłam nawet spróbować pościć przez 1 dzień – takie małe
ćwiczenie duchowe i próba wytrwałości;)
Daktylowy szał! |
Atmosfera wokół jest świąteczna, nawet w centrach handlowych pojawiły się specjalne dekoracje i lampki – dokładnie jak podczas naszych świąt. Muzułmanie pozdrawiają się słowami Ramadan Kareem, życząc sobie „hojnego Ramadanu”. Zdaje się, że rzeczywiście jest to dla nich szczególny, rodzinny okres a restauracje prześcigają się w ofertach iftarowych bufetów.
Iftar |
Ramadanowe menu, na pierwszym planie machboos |
Miałam nawet przyjemność wybrać się na taką ucztę w
tradycyjnym stylu. Na stole (a właściwie na dywanie, jak widać na załączonym
obrazku) znalazły się emirackie dania spożywane w tym szczególnym okresie, m.in.:
- machboos (ryż z aromatycznymi przyprawami i kurczakiem/jagnięciną/rybą),
- tabbouleh (sałatka, której głównym składnikiem jest drobno siekana natka pietruszki),
- harees (zmiażdżone ziarna pszenicy gotowane z mięsem – konsystencja owsianki),
- thareed (koncepcja podobna do lasagne, tylko zamiast makaronu warstwy przekładane są płaskim arabskim chlebem)
- różne gulasze z dodatkiem lokalnych warzyw/krewetek/ryb
A na koniec pyszne desery, m. in. Umm Ali (pyszny deser z
chleba, mleka i bakalii) i Ligamat (malutkie pączusie podawane z syropem z
daktyli).
Pyszne Ligamat |
Słodkości - ta paciaja nad daktylami to Umm Ali - wyobraźcie sobie, że smakuje równie wspaniale, jak kiepsko się prezentuje |
Wśród tych wszystkich rarytasów najważniejszą rolę odgrywają
jednak daktyle, które mieszkańcy ZEA uważają za boski pokarm, panaceum na
wszelkie ludzkie dolegliwości. To właśnie ugryzieniem daktyla (które smakują tu
naprawdę wyjątkowo!) każdego wieczora symbolicznie kończy się post.
Ramadan
Kareem!
łał! ale zdjęcia! wspaniałe!
OdpowiedzUsuńdzięki! starałam się, choć musiałam się spieszyć zanim wszystkie te pyszności nie zostało zjedzone:)
Usuń