środa, 22 października 2014

Mauritius. Pocztówka z raju.


Trudno opisać mi słowami jak bardzo się ucieszyłam na wieść o "służbowej" wyprawie na Mauritius. Jeśli Raj istnieje, to chciałabym, żeby wyglądał tak, jak ta wyspa. Wszystko brzmiało jak bajka, poza jednym niewygodnym szczegółem - miałam do dyspozycji jedynie 30h aby nacieszyć się moimi mikrowczasami.



To niewielkie państwo leży zagubione gdzieś pośród Oceanu Indyjskiego, ok. 900 km na wschód od Madagaskaru. Jego nazwa na pewno obiła Wam się o uszy - chociażby zaglądając do katalogu biura podróży. Wyspa ta słynie jednak nie tylko z piaszczystych plaż i słońca przez okrągły rok, ale i z kilku osobliwości. Chociażby ze znaczków pocztowych. Mauritius był czwartym krajem na świecie, który  wprowadził je do obiegu. Dziś są one świętym graalem filatelistów, zwłaszcza najdroższy na świecie (a wyglądający dosyć niepozornie) Błękitny Mauritius. Wyspa słynie też ze świętej pamięci ptaków dodo. Z tego co zauważyłam mieszkańcy, których apetyt na ich mięso doprowadził do ich całkowitego wyginięcia, darzą je wielkim sentymentem i uczynili symbolem wyspy. Trochę to sympatyczne i trochę makabryczne.



Mieszkańcy Mauritiusa są jedyną w swoim rodzaju mieszaniną kreolskich, francuskich, hinduskich, chińskich i afrykańskich genów. Jak większość ludzi, którzy urodzili się na wyspach, gdzie zawsze świeci słońce, żyją oni w swoim własnym rytmie i tryskają optymizmem i pozytywną energią. Na co dzień posługują się językiem kreolskim i francuskim w trochę specyficznym, wyspiarskim wydaniu.  

Sprzedawca owoców profesjonalnie obiera dla mnie ananasa za pomocą kilku ciachnięć nożem.

Pierwsze kroki na Mauritiusie skierowałam na plażę - bo gdzieżby indziej! Nie miałam daleko, otwierając drzwi na werandę piasek wsypywał mi się do pokoju a firanki powiewały pod wpływem morskiej bryzy (choć raczej był to tropikalny huragan). Czas upłynął mi na korzystaniu z dobrodziejstw Mauritiusa - morza, słońca, wiatru i podziwianiu pięknej, bujnej zieleni. Znane mi rośliny, nabierają tutaj ogromnych rozmiarów i soczystych barw, dając widowiskowy pokaz jakiejś niczym nieskrępowanej, rozbuchanej witalności.


Bajeczne hibiskusy.


Podejrzewam, że leżałam na plaży, która posłużyła za scenografię do reklamy batoników Bounty. Położyłam się z książką i przez chwilę rozkoszowałam słońcem, trzeba jednak pamiętać, że w tropikach jest ono naprawdę zdradzieckie! Starałam się zrelaksować, choć przeszkadzały mi w tym obwieszone wielkimi kokosami palmy dokładnie nad moją głową. Co jakiś czas zerkałam na nie z niepokojem i zastanawiałam się przez chwilę nad częstotliwością wypadków z ich udziałem na wyspie. 


Niebezpieczeństwo czyhające na nieświadomych plażowiczów.

Temperatura wody w oceanie o tej porze roku może nieco ochłodzić entuzjazm - na Mauritiusie póki co trwa "zima". Nie powstrzymało mnie to jednak przed realizacją intensywnego programu sportów wodnych: pływaniem, kajakarstwem, nartami wodnymi i nurkowaniem. Wystarczy przepłynąć łódką niewielki dystans od brzegu aby znaleźć się w istnym akwarium i z maską i rurką podziwiać tajemniczy świat rybek - kropkowanych, cętkowanych, mieniących się na niebiesko papugoryb i pięknych, żółtych skalarów.




Wiadomo, nic tak nie pobudza apetytu, jak czas spędzony na świeżym powietrzu, a zwłaszcza nad morzem. Tak więc wieczorem spróbowałam lokalnych smaków, które są fuzją wpływów kreolskich, francuskich, hinduskich i chińskich. W menu królują ryby i owoce morza, często w postaci curry, podawane z ryżem i chlebem, gulasze warzywne lub z soczewicy. Nieznaną mi wcześniej ciekawostką była sałatka z serca palmy. A na deser owoce, nadające nowego znaczenia słowu "soczystość"!

W niektórych miejscach prądy morskie są tak silne, że mogą zawlec nieuważnych pływaków i kajakarzy na Madagaskar.
C'est la vie!

Jeszcze nie opuszczamy Mauritiusa - w kolejnej notce o mojej wycieczce po południowej części wyspy.      

1 komentarz:

  1. Czy dane było Ci tutaj wrócić, by zweryfikować swoje przyżycia raz jeszcze? Dzięki bezpośrednim lotom z Warszawy rok 2018 jest okazją do łatwiejszej podróży na tę niesamowitą skorupkę! Jestem ciekawa, jak odebrałabyś obecnie to miejsce, zmian tu tyle, że człowiek ledwie nadąża... Pozdrowienia! :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...