sobota, 21 lutego 2015

Seollal. Korea wita Rok Kozy




Podobnie jak w wielu innych krajach Dalekiego Wschodu, w Korei nowy rok świętowany jest wg kalendarza lunarnego. W tym roku przypadał on 19 lutego, a mi akurat zdarzyło się znaleźć się tego dnia w Seulu. Obchody tego najważniejszego święta w roku, nie ograniczają się do dnia Nowego Roku. Cały okres około-świąteczny jest dla Koreańczyków czasem szczególnym. Udają się oni do rodzinnych domów, przez co komunikacja na terenie całego kraju może być utrudniona. Sama stolica się wyludnia. Jako, że 3 dni świąteczne są wolne od pracy, większość urzędów, sklepów i restauracji jest zamknięta.

Dwa oblicza Seulu: tradycja...


... i nowoczesność












































































Co ciekawe w tym ogarniętym manią nowoczesności kraju, Seollal, bo tak nazywa się Koreański Nowy Rok jest czasem odpoczynku, powrotu do tradycji. Świętuje się w zaciszu domowego ogniska, seniorzy rodów opowiadają dawne historie, gra się w tradycyjne gry i zabawy. Wszystkiemu oczywiście towarzyszy mnóstwo jedzenia, barwnym elementem są też tradycyjne stroje - hanbok, które Koreańczycy chętnie w tym czasie ubierają podtrzymując wspaniałą tradycję. Nawet na ulicy czy w metrze udało mi się napotkać trochę osób ubranych w kolorowy hanbok, zwłaszcza małe dzieci. Na okazję Seollal, różne miejsca postanowiły propagować narodową kulturę np. oferując darmowe wejście do atrakcji turystycznych, każdemu, kto pojawi się w tym tradycyjnym stroju.

Tradycyjny hanbok - tutaj w rozmiarze dziecięcym




























Z resztą załogi postanowiliśmy też przywitać uroczyście nadchodzący Rok Kozy, wieczorem udaliśmy się więc na kolację z koreańskim BBQ w roli głównej. Najpierw na stole pojawił się zestaw przystawek, które tak naprawdę pełnią kluczową rolę w każdym koreańskim posiłku. W roli głównej oczywiście kimchi - tutejsza pikantna wersja kiszonej kapusty. Chwilę potem pośród blatu pojawił się ruszt z rozpalonym węglem i wprawne ręce mistrzyni ceremonii zaczęły wrzucać nań kolejne kawałki przeróżnych mięs. Gdy się już zabrązowiły, sprawnym ruchem pocięła je ona wielkimi nożycami i wskazała każdemu przeznaczoną mu porcję. Uczta dla wszystkich zmysłów!

Szał przystawek, a w centrum uwagi - ruszt!


Następnego dnia zapragnęłam wyrwać się z nowoczesnej, finansowej dzielnicy Gangnam (całkowicie opustoszałej na święta) i poczuć ducha historii, pojechałam więc do Bukchon. Jest to dzielnica rozpościerająca się pomiędzy 2 pałacami: Gyeongbok i Changdeok, w której zachowała się licząca 600 lat tradycyjna architektura - hanok. Tak wyborna lokalizacja zobowiązywała. w sąsiedztwie władców mieszkały oczywiście same szychy, przedstawiciele najwyższych warstw społecznych. Cała okolica została zrewitalizowana i jest dziś popularną atrakcją turystyczną, choć większość domów wciąż pozostaje w rękach prywatnych. Ja miałam szczęście - w dniu Nowego Roku udało mi się uniknąć tłumów turystów i przechadzając się pomiędzy zwieńczonymi zakrzywionymi dachami domami, przeniosłam się na chwilę w czasy dynastii Joseon, która panowała nad Koreą przez prawie pięć stuleci.


Tu czas zdaje się płynąć wolniej




Nieopodal Bukchon znajduje się Insa-dong - gwarna dzielnica pełna sklepików z różnymi różnościami, herbaciarni, galerii i sklepów ze starszymi lub nowszymi antykami no i oczywiście straganów ze street foodem. Jej sercem jest ulica Insadong-gil, która przyciąga tłumy mieszkańców i turystów. 

Noworoczni spacerowicze
Designerska stacja metra



























Tuż obok, znajduje się zaciszny park Tapgol. Jest to właściwie niewielki skwer, chętnie odwiedzany przez dziarskich staruszków przychodzących na partyjkę jakiejś gry, bądź na pogaduszki. Zewnątrz niepozorny, kryje kilka skarbów, dla których warto tam zajrzeć. W jego centrum stoi oktagonalny pawilon. Tuż obok, za szklaną szybą piękna, bogato rzeźbiona pagoda wzniesiona w 1467r. jako część świątyni. Zaledwie kilka kroków dalej pamiętająca czasy dynastii Joseon granitowa płyta wspierająca się na piedestale w kształcie żółwia zwanego "śpiącym strażnikiem Seulu". 


Harmonia yin-yang























I od ponad 500 lat - jak stał, tak stoi
Sohn Beyong-hui, koreański działacz niepodległościowy

Dzień był mroźny, więc po niedługim spacerze zapragnęłam miski gorącej zupy. Siadłam w gwarnej restauracji, po czym zamówiłam pierwszą pozycję w menu. Siedząc tak zaczęła mnie zagadywać łamaną angielszczyzną para Koreańczyków w średnim wieku siedząca obok mojego stolika. Koniecznie chcieli, abym spróbowała ich ulubionych potraw, które zaczęły kolejno wjeżdżać na stół. Jednocześnie pan przechwycił mój rachunek i odesłał mnie życząc z uśmiechem pomyślnego Roku Kozy. Ot taki niespodziewany akt koreańskiej gościnności. 



Koreański Nowy Rok nie liczy się bez zjedzenia tteokguk - rosołu z plastrami ciasta ryżowego


새해 복 많이 받으세요 Szczęśliwego Nowego Roku! 

Koza patronuje kreatywności i wyobraźni, życzę więc mnóstwa pomysłów i tego, aby każdy kolejny dzień tego koziego roku okraszony był choćby szczyptą fantazji!

2 komentarze:

  1. Miło jest z tobą podróżować.
    Pozdrawiam
    Kris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz i zapraszam w kolejne podróże. Mogę podpowiedzieć, że w przyszłym miesiącu będzie afrykańsko:) Pozdrawiam, Zosia

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...