czwartek, 9 kwietnia 2015

Barcelona. Muśnięcie słońca, cień wiatru (I)


Po kolejnej wizycie w Barcelonie uznałam, że poprzednia notka jest wielce niesatysfakcjonująca i wymaga przeredagowania. Błękitne niebo, odległości sprzyjające spacerom, pozytywna atmosfera, przyznaję…  uwielbiam tu wracać!

Jak spędzić 24h w mieście mającym do zaoferowania tak wiele, jak Barcelona? Moja odpowiedź brzmi - niespiesznie, celebrując każdą chwilę, obserwując mieszkańców i racząc się pysznymi tapas! W tej notce przedstawię propozycję trasy, która być może przyda się komuś, kto tak, jak ja wpadnie na chwilę do stolicy Katalonii.


Na początek wsiadłam w żółtą linię metra i pojechałam do portu, gdzie spacerowałam nadbrzeżem przyglądając się przystani najeżonej setkami masztów większych i mniejszych jachtów. Ich odbicia w wodzie tworzą niesamowicie malowniczy obrazek. Barcelona jest nierozłącznie związana z morzem, o czym przypomina wznosząca się nieopodal kolumna, z której Krzysztof Kolumb wskazuje palcem na odległe, czekające na odkrycie lądy. 



Port Vell
Kolumb zwrócony ku wyjściu z portu 

W  tym miejscu zaczyna się La Rambla, bez wątpienia najsłynniejsza ulica całej Barcelony. Zazwyczaj płynie nią nieprzebrany tłum ludzi – miejscowi zatrzymują się przy straganach z kwiatami lub biletami na spektakle i mecze, turyści kupują gadżety z mozaikami w stylu Gaudiego. Warto też nadmienić, że nad La Ramblą wisi niechlubny tytuł największego zagłębia kieszonkowców w Europie, więc lepiej mieć oczy dookoła głowy i pilnować swojego dobytku a Rolexa zostawić w domu.

Kolumna Kolumba od strony La Rambli



























Zarówno mieszkańcy, turyści jak i kieszonkowcy odbijają w stronę La Boqueria – targu, będącego istną świątynią pysznego jedzenia, na którym można zaopatrzyć się w plastry doskonałego jamón ibérico de bellota, świeże jeżowce, doskonałe owoce i warzywa oraz mnóstwo innych smakołyków. Jako, że widok tych wszystkich rarytasów każdemu chyba zaostrzy apetyt, można też na miejscu coś przekąsić, lub choćby napić się jednego z pysznych, świeżych soków owocowych dostępnych na wielu straganach.


Targ La Boqueria. Ucztę czas zacząć!


Iberyjska obsesja na punkcie szynki
Do wyboru do koloru. Polecam pyszne, świeże soki owocowe za 1-2€!


Spacerując po La Rambli warto spoglądać na chodnik, aby nie przeoczyć znajdującego  się na bruku dzieła sztuki – barwnej mozaiki autorstwa Joana Miro’. Mimo, że wcześniej podeptałam ją już kilkukrotnie, udało mi się ją zobaczyć dopiero, gdy celowo wybrałam się po to na La Ramblę, i to o poranku, kiedy jeszcze nie oblegały ulicy masy przechodniów.

Mozaika Miro na Rambli
Pozdro z Barcelony!:)

Idąc w stronę Plaça de Catalunya możemy odbić na prawo - do Barri Gotic, lub na lewo do dzielnicy Raval. Barri Gotic to Barcelona, jaką możemy odnaleźć na kartach powieści Zafóna. Zatopione w półmroku wąskie uliczki pamiętające mroki średniowiecza pozwalają nam odbyć podróż w czasie. Oddalone zaledwie o kilka kroków od gwarnej La Rambli zachęcają do niespiesznego spaceru podczas którego możemy chłonąć atmosferę miejsc, które zainspirowały autora „Cienia Wiatru” do stworzenia magicznego i nieco posępnego świata pełnego zaginionych wspomnień i mrocznych tajemnic.

Raval nieco myszką trąci ale ma swój klimat!
Zafonowskie klimaty. Czy to tu znajdował się Cmentarz Zapomnianych Książek?
Mury Barri Gotic

Tu też przekąsiłam kilka tapas w towarzystwie katalońskiego piwa Estrella. Oczywiście, że katalońskie - mieszkańcy Barcelony są bardzo dumni ze swojej tożsamości i podkreślają to na każdym kroku - flagi Katalonii w oknach i na balkonach sprawiają wrażenie, jakby każdego dnia było tam święto narodowe i zdobią fasady kamienic na równi z flagami indypendentystów.

iVisca Catalunya!

Jeśli masz jeszcze siłę w nogach, zapraszam w dalszą drogę, tym razem na wspólne poszukiwanie Barcelony Gaudiego, kliknij tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...