Po kolejnej wizycie w Barcelonie uznałam, że poprzednia
notka jest wielce niesatysfakcjonująca i wymaga przeredagowania. Błękitne niebo,
odległości sprzyjające spacerom, pozytywna atmosfera, przyznaję… uwielbiam tu wracać!
Jak spędzić 24h w
mieście mającym do zaoferowania tak wiele, jak Barcelona? Moja odpowiedź brzmi
- niespiesznie, celebrując każdą chwilę, obserwując mieszkańców i racząc się
pysznymi tapas! W tej notce przedstawię propozycję trasy, która być może przyda
się komuś, kto tak, jak ja wpadnie na chwilę do stolicy Katalonii.
Na początek wsiadłam w żółtą linię metra i pojechałam
do portu, gdzie spacerowałam nadbrzeżem przyglądając się przystani najeżonej
setkami masztów większych i mniejszych jachtów. Ich odbicia w wodzie tworzą
niesamowicie malowniczy obrazek. Barcelona jest nierozłącznie związana z
morzem, o czym przypomina wznosząca się nieopodal kolumna, z której Krzysztof
Kolumb wskazuje palcem na odległe, czekające na odkrycie lądy.
|
Port Vell |
|
Kolumb zwrócony ku wyjściu z portu |
W tym miejscu zaczyna się La Rambla, bez
wątpienia najsłynniejsza ulica całej Barcelony. Zazwyczaj płynie nią
nieprzebrany tłum ludzi – miejscowi zatrzymują się przy straganach z kwiatami
lub biletami na spektakle i mecze, turyści kupują gadżety z mozaikami w stylu
Gaudiego. Warto też nadmienić, że nad La Ramblą wisi niechlubny tytuł
największego zagłębia kieszonkowców w Europie, więc lepiej mieć oczy dookoła
głowy i pilnować swojego dobytku a Rolexa zostawić w domu.
|
Kolumna Kolumba od strony La Rambli |
Zarówno mieszkańcy,
turyści jak i kieszonkowcy odbijają w stronę La Boqueria – targu, będącego
istną świątynią pysznego jedzenia, na którym można zaopatrzyć się w plastry
doskonałego jamón ibérico de bellota, świeże jeżowce, doskonałe owoce i warzywa
oraz mnóstwo innych smakołyków. Jako, że widok tych wszystkich rarytasów
każdemu chyba zaostrzy apetyt, można też na miejscu coś przekąsić, lub choćby
napić się jednego z pysznych, świeżych soków owocowych dostępnych na wielu
straganach.
|
Targ La Boqueria. Ucztę czas zacząć! |
|
Iberyjska obsesja na punkcie szynki |
|
Do wyboru do koloru. Polecam pyszne, świeże soki owocowe za 1-2€! |
Spacerując po La Rambli warto spoglądać na chodnik, aby nie przeoczyć
znajdującego się na bruku dzieła sztuki
– barwnej mozaiki autorstwa Joana Miro’. Mimo, że wcześniej podeptałam ją już
kilkukrotnie, udało mi się ją zobaczyć dopiero, gdy celowo wybrałam się po to
na La Ramblę, i to o poranku, kiedy jeszcze nie oblegały ulicy masy przechodniów.
|
Mozaika Miro na Rambli |
|
Pozdro z Barcelony!:) |
Idąc w stronę Plaça de Catalunya
możemy odbić na prawo - do Barri Gotic, lub na lewo do dzielnicy Raval. Barri
Gotic to Barcelona, jaką możemy odnaleźć na kartach powieści Zafóna. Zatopione
w półmroku wąskie uliczki pamiętające mroki średniowiecza pozwalają nam odbyć
podróż w czasie. Oddalone zaledwie o kilka kroków od gwarnej La Rambli
zachęcają do niespiesznego spaceru podczas którego możemy chłonąć atmosferę
miejsc, które zainspirowały autora „Cienia Wiatru” do stworzenia magicznego i
nieco posępnego świata pełnego zaginionych wspomnień i mrocznych tajemnic.
|
Raval nieco myszką trąci ale ma swój klimat! |
|
Zafonowskie klimaty. Czy to tu znajdował się Cmentarz Zapomnianych Książek? |
|
Mury Barri Gotic |
Tu też
przekąsiłam kilka tapas w towarzystwie katalońskiego piwa Estrella. Oczywiście,
że katalońskie -
mieszkańcy Barcelony są bardzo dumni ze
swojej tożsamości
i
podkreślają to na każdym kroku - flagi Katalonii w oknach i na balkonach
sprawiają wrażenie, jakby każdego dnia było tam święto narodowe i zdobią fasady
kamienic na równi z flagami indypendentystów.
|
iVisca Catalunya! |
Jeśli masz jeszcze siłę w nogach, zapraszam w dalszą drogę, tym razem na wspólne poszukiwanie Barcelony Gaudiego, kliknij
tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz