czwartek, 9 kwietnia 2015

Barcelona. Muśnięcie słońca, cień wiatru (II)


Po minięciu Placa de Catalunya udałam się na Passeig de Gracia. Raj dla zakupoholików - szeroki bulwar pełen sklepów światowych marek. Ulica ta ma jednak do zaoferowania dużo więcej niż shopping, tutaj należy się wybrać poszukując Barcelony Gaudiego. W niedużej odległości od siebie znajdują się dwie kamienice jego projektu – Casa Battló i nieco dalej, La Pedrera. Sama nie wiem, która bardziej przypadła mi do gustu. Casa Battló w tonach fioletu i błękitu, z fikuśnymi balkonikami w formie masek przywołuje na myśl czas zabawy i karnawału. Biała, oniryczna La Pedrera z ondulowaną fasadą jest monumentalna i dostojna.

Casa Battlo
Casa Mila, czyli La Pedrera

Odbijając w prawo, idąc przez dłuższy czas nie zmieniając kursu trafimy na najbardziej znane dzieło Gaudiego – kościół Sagrada Familia. Jako, że jest on w nieprzerwanej budowie już od 133 lat, najprawdopodobniej najpierw zobaczymy zawieszone nad iglicami dźwigi, które już na dobre wpisały się w krajobraz Barcelony. Sprawiająca wrażenie usypanej z piasku budowla jest złożonym poematem teologicznym a zarazem świadectwem geniuszu swojego twórcy. Gorliwie wierzący Gaudi pragnął nakłonić swymi dziełami do poszukiwania Boga, a Sagrada Familia jest tego najpełniejszym wyrazem. Zarówno koronkowo zdobiona fasada Narodzenia Pańskiego, jak i surowa, syntetyczna fasada Męki Pańskiej nawiązująca do katalońskiej sztuki romańskiej, wciągają złożoną symboliką i zachęcają do rozszyfrowywania znaków i obrazów zaklętych w kamieniu.

Fasada Narodzenia Pańskiego
Fasada Męki Pańskiej













































































Wieczorem wybrałam się w okolicę wzgórza Montjuic na pokaz fontanny tańczącej w rytm odgrywanej muzyki. Program wielce zróżnicowany – od Rihanny po Vivaldiego, a całe widowisko przyciągnęło chyba połowę mieszkańców Barcelony. Dopełnieniem spektaklu dźwięk – światło – woda jest nocna panorama miasta rozciągająca się ze wzgórza.

Magiczna fontanna u podnóża Montjuic

Światło - dźwięk - woda

Kontynuując wędrówkę szlakiem Gaudiego obowiązkowym punktem programu jest Park Güell. Ja dotarłam tam pewnego niedzielnego poranka i zdecydowanie było to najlepsze miejsce na rozpoczęcie dnia. Znów podziwiałam panoramę, tym razem budzącej się do życia Barcelony na tle mieniącego się w promieniach słońca morza. Przedziwne, organiczne formy zrodzone w wyobraźni katalońskiego architekta tworzyły idealną kompozycję z otaczającą je śródziemnomorską przyrodą, a chyba najbardziej rozpoznawalnym elementem parku jest pokryta wielobarwną mozaiką wijąca się zakolami najdłuższa ławka świata.

Panorama Barcelony z Parku Guell
Najsłynniejsza ławka świata

Resztę dnia spędziłam spacerując wzdłuż plaży Barceloneta i rozkoszując się ostatnimi chwilami w Barcelonie. Tu i tam mijali mnie biegacze, na plaży chłopaki grali w piłkę. To miasto ma w sobie jakąś energię, którą przekazuje mieszkańcom i która udzieliła się i mi przez te 2 dni. Ta siła witalna i radość z drobnych przyjemności może przybierać różne formy i przejawiać się w różnych aspektach życia – choćby w przebieżce wzdłuż brzegu morza, zakupach na La Boqueria czy jednym z lokalnych targów, niespiesznych spacerach ulicami Barri Gotic albo długich pogaduszkach przy dobrym jedzeniu i butelce wina. Na zakończenie piosenka w takich pozytywnych klimatach, mam nadzieję, że wywoła na waszych twarzach uśmiech. Me gustan los aviones, me gusta Barcelona!:)


Senny plac przed kościołem Sant Miquel
Rzeźba "Homenatge a la Barceloneta" Rebeki Horn przedstawiająca ustawione jeden na drugim chiringuitos, niegdyś obecne tu stragany z owocami morza 
Sport to zdrowie!

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...